Była to nasza trzecia wyprawa do Münchberg – niewielkiego miasta położonego w Niemczech, w krainie zwanej Górną Frankonią. W tym miasteczku od pięćdziesięciu lat prężnie działa klub modelarzy kolejowych o nazwie MEC01. Właśnie 50-lecie istnienia tego Klubu było „pretekstem” do zorganizowania wystawy makiet kolejowych. Na takich jubileuszowych wystawach gościliśmy tam już pięć i dziesięć lat temu, prezentując nasze PMM-owe makiety. W tym roku zaproszenie otrzymał Leszek i Franz, a zatem jako Grupa Modelarska PMM H0 przybyliśmy do Münchberg z prezentacjami „Nad dachami Kwidzyna” i „Z Alt Warnow do Friedrichsruhe”. W obsłudze makiet Leszkowi pomagał Sebastian, a Franzowi – Fritz.
Na wystawie znalazło się klika prac (najczęściej znanych już nam z innych wystaw), na których można było – jak to mówią – „zawiesić oko”. Przede wszystkim modelarskie arcydzieła pokazali nasi przyjaciele z Grupy Modelarskiej „De Bimmlbahn”, którzy do Münchberg przywieźli swój wspaniały, wąskotorowy most o nazwie Greinfenbachtalbrücke oraz Wolfgang Zörkler prezentując makietę Reichelsheim przedstawiającą kawałek wąskotorowej linii kolejowej w wielkości 0e.
Niewątpliwie interesującą prezentacją była makieta modelarzy z klubu w Jenie. Zaprezentowali oni fragment linii kolejowej w wielkości TT. Co ważne – pokazywano tam nie tylko ruch pociągów na szlakach, ale również prace manewrowe na stacji końcowej o nazwie Kunitz oraz obsługę bocznicy przedsiębiorstwa wydobycia i przeróbki wapienia.
Klaus Regu przyjechał z makietą linii kolejowej w wielkości TTm. Tę makietę widzieliśmy już w Gerze. Znaleźć można było na niej wiele ciekawych, modelarskich „smaczków”.
Bardzo zainteresowała nas prezentacja przygotowana przez Wernera Kaisera. Była to niewielka makieta stacji o nazwie Höwel, wykonana w wielkości N, która posiadała funkcjonujące, mechaniczne urządzenia srk – łącznie ze skrzynią zależności i pędniami poprowadzonymi pod makietą do semaforów, tarcz i napędów zwrotnicowych.
Podobnie jak podczas poprzednich edycji wystaw w Münchbergu obecni byli modelarze z klubu położonego niegdyś tuż za granicą, czyli z Pöβneck. Jak mogliśmy zobaczyć to na tzw. „własne oczy” ciągle żywe są tam tradycje budowania H0-owych „tortów”, tak charakterystycznych dla czasów NRD.
Modelarze z klubu Weida e.V. zaprezentowali także makietę z zamkniętym układem torowym, ale rozmiarowo znacznie większą, chociaż w skali 1:120.
Było też trochę (a nawet więcej niż trochę) Ameryki. Swoją naprawdę dużą makietę modułową „Lizziana & Southern RR” w wielkości H0 ustawili przedstawiciele gospodarzy – Klubu MEC01.
Drugi kawałek Ameryki znalazł się na makiecie o nazwie „Edwards”, przedstawiającej lokomotywownię do obrządzania amerykańskich kolosów – lokomotyw parowych i spalinowych.
Makieta „MariaZellerBahn” przedstawiająca zelektryfikowaną, wąskotorową, austriacką linię kolejową była sterowana urządzeniami przekaźnikowymi. Funkcjonowała na niej blokada liniowa i stacyjna, w pełni realizowane były zależności, sterowane przy pomocy pulpitu. To także dzieło modelarzy z Münchberg.
Te makiety stanęły w największym pomieszczeniu wystawienniczym, czyli na parkiecie hali miejskiej. Ale nie był to koniec ekspozycji. Na scenie królowała kolej ogrodowa LGB.
Także mniejsze sale – na piętrze – wypełnione zostały prezentacjami, głównie nawiązującymi do historii modelarstwa. Tam mogliśmy oglądać naprawdę stare modele Märklina (z lat 30-tych XX wieku) oraz trochę nowsze produkty tej firmy z lat 60-tych.
Nie zabrakło prezentacji kolejowej i okołokolejowej wykonanej z klocków Lego.
Był także tor wyścigowy dla minisamochodów – również w wersji retro oraz kilka makiet typu „tortowego”, a także komputerowy symulator pozwalający poczuć się przez chwilę maszynistą prawdziwego pociągu.
Było też kilka stoisk handlowych. Natomiast naprawdę potężną modelarską giełdę zlokalizowano kilkadziesiąt metrów dalej – w oddzielnym budynku, mieszczącym na co dzień salę ćwiczeń klubu judo. Wystawa trwała dwa dni: w sobotę i w niedzielę. Frekwencja dopisała. Na brak zainteresowania publiczności nie mogli narzekać ani modelarze-wystawcy, ani handlujący, ani też… obsługa bufetu 😉
W sobotę wystawę otworzyli oficjele: Starosta i Burmistrz oraz Prezes Klubu MEC01. Były okolicznościowe przemówienia i… czek dla Klubu od samorządu. W tym kraju organizacje modelarskie mogą liczyć na znaczące wsparcie finansowe ze strony lokalnych władz. Nie mniej ważnym wydarzeniem było wieczorne, sobotnie spotkanie w klubie. Po wspólnej kolacji odbyła się część oficjalna. Oprócz krótkich przemówień były też prezenty. My podarowaliśmy naszym przyjaciołom z MEC01 oryginalny kolejowy wskaźnik W13, torbę gadżetów od PLK i pewien płyn, z którego produkcji nasz kraj słynie w Europie. Spotkanie to po raz kolejny pokazało, że wspólne hobby nie zna ani granic, ani barier językowych.
W niedzielę był kolejny dzień prezentacji, a później składanie wystawy, kolacja i nocleg w hotelu, a w poniedziałkowy poranek śniadanie, skrobanie szyb w samochodzie (bo w nocy było mroźno) i wyjazd w drogę powrotną – do domu.
To była naprawdę udana wystawa i udany wyjazd. Te ponad 800 km (w jedną stronę) warto było pokonać. Koledzy z MEC01 – dziękujemy Wam za… wszystko, bo przez te dni naprawdę niczego nam – wystawcom – nie brakowało.