Szwajcaria kojarzy się na ogół z czekoladą, z zegarkami, z górami. Dla naszej grupy to również rozbudowana i nienagannie działająca kolej. Niektórzy PMM-owicze mieli już okazję turystycznie odbyć wyprawę do tego alpejskiego kraju i podziwiali tutejszą kolej. Dotychczas nie udało się jednak nam obejrzeć oraz zaprezentować w Szwajcarii kolei w miniaturze. Jeszcze przed początkiem pandemii Covid 19 makieta „Karnin Gorzowski” otrzymała zaproszenie na szóstą edycję wystawy makiet kolejowych Modellbahn- Expo połączoną ze świętem parowozowni Remisenfest w szwajcarskim Hochdorf. W dniach 3-4 września ekipa w składzie Roman, Andrzej, Tomasz oraz pomocniczo jego ojciec Tadeusz zaprezentowała szwajcarskiej publiczności polską makietę. Można śmiało stwierdzić, że było to pionierskie przedsięwzięcie, ponieważ dotychczas nie jest nam znany fakt prezentacji tego typu prac z Polski w Szwajcarii. Prawdopodobnie zniechęcają ku temu problematyczne procedury celne, którym podlega makieta i jej wyposażenie podczas opuszczania strefy Unii Europejskiej. Nie da się ukryć, że nasza ekipa miała w związku z wyjazdem trochę kłopotów związanych z opuszczeniem unijnego obszaru celnego.
Wystawa makiet nazywana przez miejscowych małym helwetyckim Ontraxem odbyła się w niewielkiej, trzystanowiskowej parowozowni należącej do stowarzyszenia Seethalbahn. Grupa pasjonatów własnymi środkami finansowymi i swoją pracą, przy minimalnym wsparciu miasta odremontowała ponad stuletni obiekt parowozowni. Również samodzielnie dokonała rekonstrukcji dwóch parowozów, dwóch elektrowozów, wagonu silnikowego oraz wagonów pasażerskich. Należy dodać, że rekonstrukcji „po szwajcarsku”, czyli pieczołowicie wykonanej. Dało się zauważyć duży, charakterystyczny dla Szwajcarów szacunek do pomników techniki. Na czas wystawy tabor opuścił dwa stanowiska parowozowni. Zamiast niego we wnętrzu hali zostały ustawione makiety kolejowe. Razem znalazło się 14 prac modelarzy z różnych krajów, Szwajcarii, Belgii, Holandii, Niemiec, Francji, Luksemburga oraz Polski. Twórcy pokazali makiety wyłącznie w formie prezentacyjnej, a więc wyposażone przynajmniej w tło. W znacznej większości również w oświetlenie. Nie zabrakło pokazu kunsztu znanych nam modelarzy jak na przykład Marcel Ackle, Jens Petermann, Thomas Schmidt, Jérôme Constantin, Andreas Schulte, Gilbert Gribi i inni. Nasz dobry znajomy Jens Peterman razem z Normanem Timpe pierwszy raz publicznie pokazał swoją nową makietę: „Anschluss Wolf”. Większość prac charakteryzowała się bardzo wysokim poziom wykonania. Prezentowały one głównie kolej pochodzącą z państw swoich twórców. Ekipa z Polski została odebrana dosłownie jako egzotyczni goście. Podczas rozmów dało się słyszeć podobne opinie. Do tego usłyszeliśmy, że zaprezentowaliśmy coś zupełnie nowego, nie znanego dotychczas na szwajcarskiej ziemi. Modele taboru PKP bardzo spodobały się. Spotkaliśmy się z opinią, że na tutejszych wystawach dotychczas dominowały miniatury taboru szwajcarskich lub niemieckich kolei. Z naszej strony ukłonem w stronę lokalnej publiczności była prezentacja na szlaku makiety modelu lokomotywy spalinowej serii ST43. Wiele osób przyglądało się jej bacznie, co było całkiem słuszne. Przecież konstrukcja tego spalinowozu ma szwajcarskie korzenie. Organizator wystawy, Michael Kohler dostał od nas oprawione w ramkę zdjęcie prawdziwej lokomotywy ST43 ze stosownym podpisem, aby zawiesić je wśród innych fotografii na ścianie parowozowni. W ten sposób zostawiliśmy tam na pamiątkę nasz polski ślad.
Co ciekawe, kilka osób opowiadało, że zna Polskę i było w naszym kraju. Starsze osoby na widok modelu wagonu Leks transportującego Fiaty 126p mówiły: „Polski Fiat”. Trzeba przyznać, że ówcześni marketingowcy z Tych zrobili dobrą robotę.
Podczas trwania wystawy oprócz zmysłów wzroku i słuchu dało się jeszcze pobudzić doznania zapachowe. Jeden z parowozów stojący bezpośrednio przed bramą hali był częściowo rozpalany codziennie. Powietrze niosło ze sobą charakterystyczny zapach pary. Do tego zapach oliwy w wzorowo utrzymanej parowozowni. Aby tego jeszcze nie było mało, za oknami wzdłuż których ustawiliśmy makietę co około 20 minut przejeżdżał lokalny pociąg osobowy. W sobotę i niedzielę przejeżdżały również pociągi specjalne prowadzone zabytkowym trzyosiowym elektrowozem z napędem wiązarowym. Na wystawie pojawiło się jedno stanowisko, niezupełnie związane z koleją, ale z modelarstwem już tak. Swoje prace pokazała matka i córka, które podczas wydarzenia zajmowały się budową mebli i wyposażenia do domów dla lalek w skali 1:12. Prezentacja pań miała zachęcić do odwiedzenia w przyszłości również tą żeńską część publiczności.
Na wystawie spotkaliśmy się z czymś zupełnie nowym, dotychczas nam nieznanym. Kto dzisiaj wydaje specjalną gazetę z okazji wystawy makiet kolejowych? Do tego nie w wersji cyfrowej, tylko klasycznie na papierze pachnącym farbą drukarską. To mógłby być tylko organizator wystawy Michael Kohler. Jak wspominał, był z gazety „Modellbahn-Expo Update” szczególnie dumny. Chciał, aby wiadomości o wystawie dotarły do zainteresowanych w bardziej tradycyjny sposób, trochę na przekór wszechobecnej digitalizacji mediów.
Przy okazji wyjazdu udało się nam pooglądać i sfotografować trochę prawdziwej kolei w Szwajcarii. Duże wrażenie wywarła na nas huta stali w Emmen,
Na koniec chcielibyśmy serdecznie podziękować ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Szwajcarii, która udzieliła nam wskazówek na temat transportu makiety przez granicę szwajcarską.
Szczególne podziękowania należą się prezesowi spółki PLK (Polskie Linie Kolejowe), który zgodził się udostępnić nam samochód odpowiedni do transportu makiety i naszej ekipy. Osoby zainteresowane logo PLK na drzwiach samochodu otrzymywały wyczerpujące wyjaśnienie czym zajmuje się spółka i w jaki sposób nam pomogła w zorganizowaniu wyjazdu. Dziękujemy!