Czyżowickie spotkania przy makiecie to już chyba tradycja. Jesteśmy po piątym, jubileuszowym? spotkaniu pod dachem Wiejskiego Domu Kultury w Czyżowicach. Podobnie jak w roku ubiegłym, organizatorzy – Bianka i Klaudiusz – czekali na nas z otwartymi ramionami od piątkowego południa. Tak się złożyło, że w spotkaniu brali udział tylko miejscowi członkowie PMM H0, tzn. ze Śląska, zatem, nikt nie był zmęczony podróżą. Nie pozostało nam wtedy nic innego, jak zakasać rękawy i zabrać się za ustawianie makiety. Warto wspomnieć, że w układzie znalazły się dwie nowe makiety. Model tunelu z Rydułtów wykonany przez Adama oraz stacja Żelistrzewo autorstwa Kuby. To wartościowe i ciekawie wykonane makiety, przed którymi sporo pokazów i prezentacji. Wystawa w WDK była dobrze rozpropagowana, dlatego już w piątek zza drzwi obserwowali nas, co bardziej niecierpliwi Czyżowianie. Jakoś nie bardzo nam się spieszyło, bo makiety pewne, więc stresować się nie było czym. Wciągnęliśmy kolację, zamieniliśmy kilka zdań i zrobiło się późno. Nocleg, jak to w Czyżowicach bywa, był w dziesięcio-gwazdkowym hotelu, położonym niedaleko domu kultury. Tam, niekoniecznie zważając na roczniki i pochodzenie, delektowaliśmy się winami do późnej nocy. No, może z wyjątkiem Portugalskiego.
W sobotę od rana trzeba było się zebrać w sobie i stanąć na wysokości zadania. Czekał nas cały dzień rozkładowych jazd przed miejscową, dobrze nam znaną publicznością. Publicznością, która jak na Polskie realia jest wyjątkowa. Nie trzeba, bowiem przed nimi odgradzać makiety stalowymi zaporami, ba, nawet nie jest potrzebny wątły sznurek rozwieszony między słupkami, który przeważnie służy bardziej, jako bariera psychologiczna. Można? Można.
Kiedy drzwi sali zostały otwarte, publika wymieniała się non stop. Nawet przerwa na obiad i wielki, pyszny tort, nie zrażała spragnionych widoku małego świata. Cierpliwi czekali przed drzwiami na moment, w którym rozpoczynaliśmy kolejną sesję rozkładu jazdy. O nasze wyschnięte gardła dzielnie dbały Alicja i Iga, serwując napoje i ciacha z iście kelnerskim profesjonalizmem.
Z resztą, co tutaj się rozpisywać? – sobotnie i niedzielne wydarzenia na makiecie, te towarzyskie i przy publiczności najlepiej obrazuje fotoreportaż wykonany przez Biankę.
Ten weekend jakiś taki krótki był bardzo 🙁
Trudno, żyjemy już myślą o tym, że spotkamy się w tym samym miejscu już w lutym. Nie będzie to wystawa makiet, ale okazja do popracowania przy indywidualnych, ale też wspólnych projektach modelarskich.
Bianko, Klaudiuszu – dziękujemy za gościnę i wspaniałą organizację tego weekendu!