To był kolejny, niezapomniany wyjazd do niderlandzkiego Utrechtu na najważniejszą w Europie wystawę makiet kolejowych czyli na On traXS. Od pewnego czasu obecność polskich modelarzy z Grupy PMM H0 nie budzi zdziwienia, chociaż dla pozostałych współwystawców zawsze byliśmy i ciągle jeszcze jesteśmy „ludźmi z daleka”. Można stwierdzić, że jako Polacy na tej wystawie nadal jesteśmy jedynymi reprezentantami spośród innych krajów środkowoeuropejskich.
W tym roku zaproszenie do pokazania swojej pracy otrzymał Tomasz i w ten sposób jego nowa makieta – model stacji Wysoka Gorzowska – miała swoją światową premierę właśnie tutaj – w Utrechcie.
Oprócz makiety Tomka zaprezentowanych zostało także wiele innych prac. 24 z nich były to zaproszone modele nie pokazywane do tej pory na tej wystawie. Była też makieta, która w ubiegłym roku otrzymała Pierwszą Nagrodę On traXS-u oraz dwie makiety modułowe miejscowego klubu modelarskiego. Jak zawsze tłem dla wszystkich tych prac był prawdziwy tabor kolejowy ustawiony na torach wewnątrz wielkiej hali muzeum. Tabor nie byle jaki. Daty produkcji niektórych eksponatów przekraczały 100 lat.
My wybraliśmy się w tym roku do Utrechtu naprawdę silną grupą. Tomasz wraz z Romanem i Andrzejem (oraz z makietą stacji Wysoka) wyruszyli samochodem z Gorzowa Wielkopolskiego. Śląska ekipa w składzie: Dominik, Artur, Marcin, Klaus, Adam i Jakub oraz Leszek (który na Śląsk dojechał znad morza pociągiem) podróżowała drugim autem.
Makieta stacji Wysoka została ustawiona wzdłuż czteroosiowego pasażerskiego wagonu boczniaka pamiętającego czasy sprzed Pierwszej Wojny Światowej.
Podczas trzech dni trwania wystawy obsługa stacji miała pełne ręce roboty. Modelowe pociągi kursowały non-stop, a dodatkowo na stacji co jakiś czas wykonywane były prace manewrowe związane z obsługą ładowni.
Warto dodać, że model stacji Wysoka posiada urządzenia sterowania ruchem wyposażone w system zależnościowy, więc praca dyżurnego ruchu była niejako „nadzorowana” przez ten system. Bardzo niewielu twórców makiet może poszczycić się takim rozwiązaniem. Publiczność oglądająca Wysoką zwracała jednak z reguły uwagę na coś innego. Wzrok przyciągały doskonale odtworzone w miniaturze i odpowiednio skomponowane ze sobą elementy krajobrazu, oczywiście nawiązujące do oryginału z drugiej połowy lat 70-tych XX wieku, bo w takich realiach Tomasz odtworzył swój miniaturowy świat.
Zainteresowanie budziły też składy pociągów pojawiające się na stacji. Wszystkie one były epokowo dobrane, odpowiednio zwaloryzowane i doskonale poruszające się po modelowych torach i rozjazdach.
Po prostu stacja Wysoka to makieta na medal. I zresztą taki „medal” Tomasz za swoją pracę otrzymał. Głosami publiczności i współwystawców (dzielonymi w stosunku pół na pół) polska praca otrzymała drugą nagrodę On traXS-u! Dla nas, jako Grupy PMM H0 oraz dla Tomka – twórcy tego sukcesu – było to naprawdę epokowe wydarzenie.
Z uwagą oglądnęliśmy także pozostałe makiety. Chyba rzeczywiście pierwsze miejsce należało się Loek’owi. Loek Bronkhorst to znany niderlandzki modelarz (między innymi twórca systemu Magnorail), który już nie raz gościł na On traXS-ie. My zwykliśmy go nazywać „oszustem przestrzeni”, gdyż często budując makiety wykorzystuje on do wykonania „głębi” złudzenie optyczne, polegające na tym, że obiekty znajdujące się na pierwszym planie są większe, te dalsze – mniejsze, a usytuowane przy samym końcu – zupełnie malutkie. Na makiecie, którą nazwał Rijk van Nijmegen zrobił dokładnie to samo. Oprócz poruszających się pociągów były też ruchome statki na rzece, a nawet sterowiec na tle nieba. Prezentacji towarzyszyły generowane odpowiednio w czasie efekty dźwiękowe. Całość została wykonana w realiach dawnej kolei z początków XX wieku.
Trzecia nagroda trafiła do Luc’a de Martelaer z Belgii, który przyjechał ze „skrzynkową” makietą kopalni. Ruch podziemnych pociągów można było obserwować na trzech poziomach.
Z naszego punktu widzenia wybory najlepszych prac na On traXS lubią czasami zaskakiwać. Nigdy nie ma gwarancji, że odwzorowana z największym pietyzmem makieta zostanie uznana za tę najlepszą. Najwyższą ocenę potrafią otrzymać prezentacje, które zachwycą widza „tym czymś”, co niekoniecznie wiąże się z hiper realizmem.
Pozostałe makiety wcale nie odbiegały poziomem wykonania od tych nagrodzonych. Wśród nich były oczywiście nieco lepsze i nieco gorsze, małe i większe, miniaturowe i wielkoskalowe, ale wszystkie one stanowiły ukończone dzieła sztuki modelarskiej. Nie było tutaj „skrzyneczek z zielenią niską”, bo tutaj gościli modelarze ze swoimi makietami, a nie osoby „puszczające kolejki” ku uciesze gawiedzi.
Zauważyliśmy (już nie po raz pierwszy na On traXS-ie) pewne ciekawe zjawisko. Na niektórych naprawdę pięknych makietach ruch modelowego taboru zupełnie nie przystawał do poziomu ich wykonania. Dlaczego znalazł się tam tak fatalnie jeżdżący tabor – nie wiemy.
Zamiast opisywać kolejne makiety po prostu zachęcamy czytających te słowa do zapoznania się z materiałem zdjęciowym i filmowym, który udało się nam zarejestrować podczas wizyty na wystawie.
Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że modelarzom-wystawcom towarzyszył (jak co roku) warsztat modelarza prowadzony przez członków niderlandzkiej Grupy Modelarskiej MITROPA, stoiska handlowe producentów (i tych dużych, i tych mniejszych, i tych zupełnie malutkich) wśród których znalazła się także polska firma MBR.
Zostały też przygotowane miejsca do zabawy kolejkami dla dzieci, a zwiedzanie stałych wystaw muzealnych było dla wielu odwiedzających to miejsce po raz pierwszy, nie lada przeżyciem. Należy dodać, że ekspozycja stała w interpretacji „Spoorweg museum” to nie tylko wyeksponowany tabor i urządzenia kolejowe. To również bardzo zmyślne interaktywne pokazy połączone z przejazdem czymś w rodzaju kolejki górskiej lub bardzo zaskakującym symulatorem jazdy w kabinie maszynisty jednostki trakcyjnej. Na chwilę można przenieść się do początku XIX wieku, do biura G. Stephensona i poczuć się jak figurka na wielkiej makiecie w skali 1:1 przemierzając uliczki w dawnej Wielkiej Brytanii – kolebki kolejnictwa. To po prostu trzeba wszystko zobaczyć i poczuć na własnej skórze.
Modelarzy-wystawców „jednoczył” – jak zawsze – stół i wspólna kolacja oraz niekończące się rozmowy w języku, który można określić mianem… międzynarodowego. Ludzie z tą samą pasją zawsze się dogadają.
My, za sprawą Tomasza i jego makiety stacji Wysoka oraz nagrody, którą otrzymał, wróciliśmy z Utrechtu z tarczą, a także z przekonaniem, że warto jest co roku pokonać dystans ponad tysiąca kilometrów, aby spotkać ludzi o podobnych zainteresowaniach i nacieszyć oczy prawdziwymi makietami kolejowymi. Już za rok kolejny On traXS. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że makiet z Polski będzie więcej. Nasza, PMMowa, z pewnością też!