Była to piąta z kolei, a trzecia z udziałem PMM H0 wystawa makiet i modeli kolejowych w Kühlungsborn – znanym niemieckim, nadmorskim kurorcie niedaleko Rostoku. Pomysłodawcą tej wystawy i jej głównym organizatorem jest niezmiennie Michael Giersberg. Wspomaga go jego syn Stephan, a miejscem pokazu modelarskich prac jest zawsze położony tuż przy bałtyckiej plaży Hotel Aquamarin. W tym roku (podobnie jak w latach ubiegłych) cała hotelowa restauracja, przylegająca do niej sala konferencyjna oraz usytuowany tuż obok hotelu pawilon typu rotunda, stały się miejscami przeznaczonymi dla kolejowych hobbystów.
Na tej wystawie prezentowane są głównie małe makiety, gdyż ilość miejsca do ekspozycji jest dość ograniczona. Ale w tym roku nie zabrakło makiet nieco większych – modułowych. Największą z nich była znana praca modelarzy z Klubu Guben/Gubin przedstawiająca w wielkości TT kolej na pograniczu niemiecko-polskim. Również dwie makiety: Klausa Koscha w wielkości 0m i Andreasa Rudolpha w wielkości 0 należały do tych dużych.
Bardzo ciekawą (i także dość dużą) makietę pokazał Olaf Brandt. Była to industrialna bocznica przedstawiająca fragment kombinatu chemicznego, wzorowanego na oryginalnej fabryce z Halle. Tę makietę zobaczyliśmy po raz pierwszy i wzbudziła ona nasze największe zainteresowanie. Nie była to prezentacja całości lecz jej wybranego fragmentu z uwagi na ograniczone wymiary pomieszczenia, w którym stanęła.
Dlatego zapewne uzupełniały ją dwie dioramy – a w zasadzie dwa dodatkowe segmenty. Na jednym z nich zobaczyć było można ciekawy, podnoszony pomost do rozładunku wagonów „przez szczyt”.
Swoją piękną, małą, domową makietę zaprezentował członek naszej Grupy – dr Franz Rittig. To znana chyba wszystkim dwusegmentowa makieta lokalnej meklemburskiej kolei sprzed lat ze stacjami, a właściwie stacyjkami Alt Warnow i Fridrichsruhe.
Nie zabrakło Bimmlbahnerów. Tym razem przywieźli oni ze sobą wąskotorową stację Jahnsbach. Makieta ta ma już sporo lat i odwiedziła wiele wystaw z OnTraXS’em na czele, ale nadal zachwycała detalami i realistycznym ruchem wąskotorowych pociągów w wielkości H0e.
Był Steffen Spittler ze swoją wąskotorową stacją Groβrückerwalde, Dieter Frisch z koleją gruzową w zniszczonym, powojennym Berlinie oraz mistrzowie mikromakiet: Ingo Scholz ze stacyjką Stiller Winkler w wielkości TT oraz dr Michael Giersberg z wąskotorową koleją przemysłową w H0e.
Za sprawą Jana van Remmerdena z Niderlandów (który przyjechał pokazywaną przez nas nie jeden raz, przepiękną pracą „Jean-ville”) wystawa w Kühlungsborn miała znowu międzynarodowy charakter.
Sprawcami tej „międzynarodowości” byliśmy również my – Małgorzata i Leszek – prezentujący metodę tworzenia drzew iglastych.
Swoje stanowiska warsztatowe mieli też znani i cenieni modelarze z Grupy De Bimmlbahn: Sebastian Schmidt, Norman Timpe i Jörg Krause. Zajmowali się oni między innymi budową i waloryzacją taboru i pojazdów drogowych.
Ciekawą prezentacją (choć nie koniecznie kolejową) była wystawa maszyn parowych przygotowana przez Wulfa Thiesa. Wszystkie pokazane modele maszyn były w pełni sprawne i funkcjonujące.
Oczywiście nie mogło zabraknąć Molli – wąskotorowej kolei, istniejącej tutaj w oryginale i przewożącej pasażerów na codzień. Modele jej taboru zaprezentował – jak co roku – Thomas Rickert z grupą przyjaciół.
Pawilon-rotunda stał się królestwem dla handlujących modelami. To była tegoroczna nowość. Chyba udana, bo sprzedawcy nie mogli narzekać na brak klientów. Na brak widzów nie mogli też narzekać organizatorzy wystawy, bowiem odwiedziło ją znowu grubo ponad 1000 osób.
A oprócz wystawy odbyły się też dwie, wieczorne prelekcje. Pierwszą poprowadził Jan Methling. Zaprezentował on fotograficzny dokument z wąskotorowej kolei w Erytrei. Natomiast podczas drugiego wykładu dr Franz Rittig opowiadał o swojej filozofii budowy makiet kolejowych. Niejako była to opowieść o filozofii prezentowanej przez Grupę PMM H0, której wszak Franz jest członkiem.
Dopełnieniem całości były: bankiet na otwarcie wystawy z udziałem sponsorów, wspólne kolacje w Irlandzkim Pubie połączone z niekończącymi się rozmowami na tematy kolei, modelarstwa i nie tylko oraz spacery nad wzburzone, wręcz sztormowe Morze Bałtyckie.
Mamy nadzieję, że wszyscy uczestnicy tej wystawy czuli się podobnie jak my, czyli jak jedna, modelarska rodzina. To wszystko staraliśmy się udokumentować w naszym filmowym reportażu, a przewodnikiem po wystawie był – rzecz jasna – znawca kolei, modelarstwa i historii dr hab. Franz Rittig.
Z miłą chęcią powrócimy do Kühlungsborn w kolejnych latach. Może już za rok uda się nam pokazać tutaj kawałek Kwidzyna? Nie będzie to łatwe, bowiem już teraz ilość chętnych do wzięcia udziału w tym wydarzeniu jest większa niż możliwości wystawiennicze sal w hotelu Aquamarin.