Od kilku lat w niemieckim mieście Gera, regularnie w listopadzie odbywa się wystawa makiet. Pokaz organizuje miejscowy klub modelarzy kolejowych Ostthüringer Modelleisenbahn Club Gera e.V., w skrócie OMC Gera. Od kilku lat wystawa odbywa się na najwyższym piętrze ogromnego salonu meblowego Rieger. Właściciel obiektu na potrzeby organizacji różnych imprez masowych przygotował specjalną salę. Została ona wyposażona w scenę, oświetlenie, zaplecze socjalne, bar. W tym miejscu w dniach 15 i 16 listopada swoje prace zaprezentowali modelarze z kilku europejskich państw.
W tym roku Polskę reprezentowała makieta Tomka: „Wysoka Gorzowska”. Przy obsłudze pomagali Romek oraz Adam, młodszy syn Tomka.



Głównym organizatorem przedsięwzięcia był Jörg Krause. Oprócz tego, że czuwał nad przebiegiem wydarzenia z pomocą znajomych udało się mu zaprezentować swoją najnowszą makietę „Wiesenberg”.

Klub ze Stetten nad Dunajem przywiózł makietę stacji Hattingen zbudowaną w podziałce N. Ruch na niej odbywał się automatycznie, całością sterował komputer.

Nasi znajomi z Luksemburga przywieźli makietę z wycinkiem dwutorowego szlaku z luksemburskich kolei CFL.


„Baroch Steel” to makieta przemysłowa umieszczona w realiach kolei północnoamerykańskich. Autor prezentacji przeprowadzał różne scenariusze manewrów.

„Broadway District” to praca modelarza z Niederlandów.

„Rittnerbahn” przenosił widza do Szwajcarii i alpejskich krajobrazów. Miniaturowi turyści mogli oczywiście przemieszczać się małym wagonem motorowym, który momentami musiał pokonywać znaczne wzniesienia.

Koledzy z Guben zaprezentowali makietę, na której główny obiekt stanowił Browar Żywiec! Oczywiście była to tylko wolna interpretacja prawdziwego obiektu z Żywca. Nie mniej co jakiś czas bramę hali fabrycznej opuszczał pociąg z cysternami. Jak informował napis na wagonach, znajdowało się w nich piwo Żywiec…

Steffen Spittler pokazał premierowo swoją najnowszą pracę pod tytułem „Dohma 1958”. Makieta odzwierciedla konkretne miejsce i czas na kolejach DR byłej NRD.

Przykład makiety w podziałce 0. Parowóz co jakiś czas zmieniał tor postojowy.

„Chateau Migraine” to sieć bocznic zakładowych wytwórni win. Autor makiety z Belgii w sprytny sposób zamaskował wjazdy na stacje techniczne, przez co widz musiał uważnie obserwować skąd pojawia się pociąg.

Organizatorzy zaprosili znaną makietę „BOUY-A-BEZE” zbudowaną przez członków belgijskiego klubu MSC Het Spor.

Na podstawie zamontowanych tabliczek można z całą stanowczością stwierdzić, że „Mirabernina” prezentowała kawałek Szwajcarii na wielu zagranicznych wystawach.

„Lidanfürth” to przykład makiety dwustronnej prezentowanej przez niederlandzką grupę „Modell4Rail”. Co ciekawe, makieta została zbudowana w podziałce TT!


Oprócz większych makiet można było wyszukać mniejsze prezentacje, czasami statyczne.


Znalazły się również małe stoiska warsztatowe. W tym roku dominowało malowanie figurek.



Sobotnia kolacja dla wystawców była prawdziwą niespodzianką. Warto nadmienić, że rano wszyscy wystawcy udali się z hotelu na wystawę tramwajem. Logicznym okazało się, że na nocleg musimy wrócić również tramwajem. Tak, wróciliśmy tramwajem, a właściwie tramwajami i to nie byle jakimi! Klub OMC Gera ma w swoim składzie szefa przedsiębiorstwa tramwajowego z Gery. Zapewne za jego sprawką odbyliśmy jazdę wokół miasta zabytkowymi pojazdami ze zbiorów przedsiębiorstwa. Przejazd skończył się małym pokazem zabytkowego taboru, bezpośrednio przed wjazdem do hal postojowych. Warto wspomnieć, że każdy z motorniczych był ubrany w odpowiedni mundur.

Kolacja odbyła się we wzorowo urządzonym muzeum komunikacji miejskiej na terenie zajezdni. Zgromadzono tu różne pamiątki związane z komunikacją miejską. Były to komponenty pozyskane z wycofanego taboru, pamiątki oraz fotografie przedstawiające już nie istniejący tabor.


Do muzeum wchodziło się bardzo zaskakująco! Wejście prowadziło przez fragment pudła starszego wozu.

Aby dostać się do toalety należało również przejść przez część pudła starego pojazdu. Co ciekawe, zamontowana na pudle czerwona lampka sygnalizowała zajętość toalety. Z pulpitu można było uruchomić dzwon ostrzegawczy!

Wyprawę do Gery możemy zaliczyć do bardzo udanych. Trud podróży, rozkładania, składania i obsługi makiety rekompensowały nam liczne słowa uznania ze strony publiczności. Rozmowy ze współwystawcami, czasami w wielu językach sprawiły, że wszyscy będą mile wspominać te trzy dni w gościnnej Gerze. Można śmiało stwierdzić, że modelarze kolejowi tworzą jedną dużą rodzinę. Są do tego kreatywni! Ba, nawet w awaryjnych sytuacjach potrafią sobie nawzajem pomagać. Na przykład naprawiając w niedzielny poranek przed wystawą instalację elektryczną auta jednego z przyjezdnych gości, które zapewne nie spodobało się lokalnej kunie…












