Realizując jedynie słuszną decyzję o kontynuacji spotkań sylwestrowych członków i sympatyków PMMH0 w IV kwartale 2013r. podjęto działania logistyczne.
I tak, Małgosia załatwiła sprawdzoną salę w Zespole Szkół nr 1 w Redzie, rozesłano zaproszenia i wszystko nabrało tempa.
Uczestnictwo zadeklarowali prawie wszyscy uczestnicy poprzedniej imprezy oraz kilka nowych osób z naszego grona. Dzięki temu udowodniliśmy, że to jest Nasz, jedynie słuszny Sylwester.
Już 28 grudnia zjechali goście ze Śląska, Mazur, Wielkopolski i Pomorza. Należy przypuszczać, że dodatkowym bodźcem do spotkania była nieodparta chęć uruchomienia prezentu świątecznego, pod postacią nowego, bezprzewodowego sterowania. Oczywiście jak to już jest w tradycji PMMH0 wszystko zadziałało jak należy i mogliśmy z dumą spojrzeć w oczy naszych oponentów i osobników amfoterycznych.
Na spotkaniu pojawił się też nowy, imponujący rozmiarami, moduł Klausa. Nazwany został Roszków Żwirownia, gdyż jest bocznicą obsługującą kopalnię kruszywa. W ten oto sposób znany z wcześniejszych imprez posterunek odgałęźny Klausowo zmienił się w posterunek bocznicowy Roszków. Słuszną linię rozwoju ma nasza władza. Znaczy się – organizacja.
Ale, że nie samą wielkością H0 się żyje, nie zabrakło również atrakcji w skali 1:1. Dzięki Leszkowi byliśmy gośćmi trójmiejskiej SKM. Szanowny Pan Dyrektor Buczek przedstawił stan obecny i plany przewoźnika, a następnie zwiedziliśmy halę serwisową i przekaźnikową nastawnię dysponującą. Była okazja do fotograficznego utrwalenia ciekawych rozwiązań technicznych oraz taboru kilku przewoźników. Ciekawostką był zabytkowy wagon sanitarny, stacjonujący na terenie bazy SKM, odtwarzany przez grono zapaleńców. Następnie rzuciliśmy okiem na Port Gdynia z tarasu budynku Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego. Po takiej dawce techniki niezbędny był kontakt z przyrodą. Spotkaliśmy się z nią w Mechelinkach i Rewie, gdzie największą atrakcją był Ryf Mew, czyli mielizna przecinająca zatokę Pucką. Wprawdzie najmłodsze pokolenie chóralnie dopominało się obiadu, ale uznaliśmy za właściwe na zakończenie wyprawy pokłonić się nad mogiłą śp. Andrzeja Sadłowskiego w Rumi.
Trudno opisywać bardzo udane, planowe jazdy po makiecie. Były po prostu SUPER, a Leszek z dumą ogłaszał kolejne wykonania zaplanowanych rozkładów jazdy. Kto był, to wie jak to wyglądało, a kto nie był – niech sobie pluje w brodę.
Sam wieczór i noc Sylwestrowa to osobny rozdział. Nasze Panie podjęły zobowiązanie utuczenia imprezowiczów i należy przyznać, że przekroczyły wszelkie normy tak w ilości, jak i w jakości serwowanych potraw, nie wyłączając rożnych kulinarnych wynalazków rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Właśnie azjatyckie kulinaria, które należy spożywać przy pomocy jakże innych niż nasze „narzędzi stołowych”, stały się przyczyną dodatkowych, nocnych warsztatów. Działania Moniki z drewnianymi pałeczkami zdumiałyby z pewnością niejednego, skośnookiego osobnika. Gdy nadszedł sylwestrowy wieczór na widok zastawionego stołu nawet naszemu parowozu z tortu nie odlepiło się oczko! Wielka była radość naszych milusińskich, że znowu odbył się konkurs rysunkowy, oczywiście z nagrodami. O północy były życzenia i sztuczne ognie na placu przed szkołą.
Wprawdzie w Nowy Rok trzeba było ze łzą w niewyspanym oku zdemontować makietę i ruszyć do domowych pieleszy, ale wrażenia będą jeszcze długo gościć w naszych sercach, co mamy nadzieję znajdzie swoje odbicie w kolejnym spotkaniu, za rok.
Na zakończenie pragniemy jeszcze raz podziękować za złożone nam życzenia z okazji rocznicy ślubu i wspaniały prezent.