Najlepsze spotkania Grupy Modelarskiej PMM H0 są podobno w Czyżowicach u Bianki i Klausa. I rzeczywiście! Ci, którzy w dniach 4-6 kwietnia przybyli do czyżowickiego WDK przekonali się o tym naocznie.
My, znad morza, jechaliśmy przez wiosennie zieloną już Polskę. U kresu podróży przywitały nas kwitnące magnolie. Dla nas, mieszkańców dalekiej Północy, był to widok niezwykły o tej porze roku.
Do gościnnego Wiejskiego Domu Kultury (WDK) w Czyżowicach zaprosiła nas Pani Dyrektor Bibianna Dawid, czyli Bianka. Zaraz po przybyciu, w piątkowe popołudnie, rozpoczęliśmy rozkładanie makiety. Odbywało się ono w miarę napływu uczestników, zgodnie z wcześniej opracowanym projektem. Powstawał on etapami, w drodze ożywionej dyskusji na naszym forum. W praktyce, pomimo drobiazgowych ustaleń oraz wykorzystania laserowej techniki pomiaru odległości w sali, okazało się, że męska siła fizyczna, wykorzystywana do przesuwania połączonych już ciągów modułów, jest jedyną gwarancją osiągnięcia końcowego sukcesu. Stacja techniczna Tychy – Dominika i Roberta, stacja Okunin – Łukasza, szlak Klausa z wojskowym wiaduktem nad torem, łuk na Mazurach – Sebastiana, przystanek Karnin Gorzowski – Romka i Tomka, łuk z bocznicą wojskową – Czesia, stacja Zielona Marcina, a przed nią posterunek bocznicowy Roszków i odgałęzienie do stacji zakładowej Roszków Żwirownia – Klausa, stanowiły elementy makiety modułowej. Podczas rozpakowywania i rozstawiania makiety na nas największe wrażenie zrobiły wielopiętrowe, drewniane opakowania modułów stacji Okunin, nie wspominając o wcześniej nam znanych, precyzyjnie oznaczonych, skrzyń żwirowni Roszków.
Kolacja o godzinie dziewiętnastej zero zero na antresoli. Podana elegancko, przy wygodnym stole, jedzenie wyśmienite! I tak przez wszystkie dni naszego pobytu w Czyżowicach.
Po kolacji kontynuowaliśmy rozpoczętą wcześniej pracę. Gotowość osiągnięto późnym wieczorem, po czym udaliśmy się gromadnie do gościnnego domu Bianki i Klausa. Komu w dzisiejszych czasach chciałoby się przyjmować tak licznych gości na dwie noce? A jednak Klausowie tak postanowili, za co ich szczerze podziwiamy i jesteśmy im niezmiernie wdzięczni. Wieczorne rozmowy przy stole ożywiały docierające do Leszka meldunki o liczbie wydawanych batonów dla podróżnych w opóźniających się pociągach… No, nie tych w wielkości H0, tylko dużych – prawdziwych. Starsi wiekiem członkowie PMM H0 zamieszkali w pokojach dziecinnych, których mieszkańcy przesiedleni zostali przez rodziców na strych. Tam z rówieśnikami radzili sobie dzielnie. Wystarczy wspomnieć pomalowaną mazakami twarz Alicji.
Sobota rozpoczęła się o godzinie dziewiątej obfitym śniadaniem, które wzmocniło na ciele i duchu maszynistów i dyżurnych ruchu wraz z ich licznymi rodzinami.
Od godziny dziesiątej rozpoczęły się jazdy na makiecie zgodnie z opracowanym rozkładem jazdy. Stacja techniczna Tychy zapełniła się modelami pociągów osobowych i towarowych. Przejazdy pociągów pasażerskich, ich krzyżowanie na stacjach, ruch składów towarowych ze złożonymi manewrami na stacjach – wszystko jak na prawdziwej kolei. Sterowanie bezprzewodowe, wypróbowane w czasie Sylwestra, stało się już czymś oczywistym w Czyżowicach. Podobnie zresztą jak zastosowanie dekoderów dźwiękowych w lokomotywach. Tabor obowiązkowo zwaloryzowany, no może z wyjątkiem kilku debiutów zupełnie nowych lokomotyw i wagonów. Tomek uruchomił warsztat mechaniczno-elektryczny, a Jacek zorganizował stanowisko wsparcia elektronicznego, przy wykorzystaniu urządzenia Minibox i praktycznego zestawu rolek Łukasza. Leszek, Marcin i Robert filmując, dokumentowali przebieg spotkania. Ruch na makiecie trwał do późnych godzin wieczornych z krótkimi przerwami na obiad i kolację podawane – jak poprzednio – na antresoli sali WDK. Jazdy nocne były chyba najbardziej efektowne. Oświetlenie wnętrz wagonów, światła lokomotyw, dziesiątki punktów świetlnych zlokalizowanych w elementach infrastruktury – to zawsze robi wrażenie i czyni szczególny klimat, nieosiągalny w ciągu dnia.
Późnym wieczorem znowu były rozmowy przy stole u Klausów, a w niedzielę rano wyruszyliśmy ponownie do WDK na tradycyjnie już pyszne śniadanie (ach te śląskie kiełbaski!). Po śniadaniu rozpoczęły się jazdy planowe, które trwały do obiadu.
Ja z Bożenką wyjechaliśmy przed obiadem do Gdańska, by zdążyć wieczorem do domu. Imprezę zakończyła parada parowozów. Jakże trudno było przystąpić do demontażu makiet, gdy stwierdzono, że to – niestety – już koniec spotkania.
Było to przemiłe spotkanie, urzeczywistniające nasze marzenia o zabawie w prawdziwą kolej w skali 1:87. Nasze kolejne, wspólne, osobiste spotkanie przy makiecie PMM H0, odbywające się w niezwykle miłej atmosferze, jaką stworzyli nasi Przyjaciele ze Śląska potwierdziło, że tego nie da się osiągnąć w wirtualnym świecie komputerów, komunikatorów, czatów i innych różnych cudów współczesnej techniki.