Już po raz siódmy w berlińskim FEZ, czyli rodzinnym centrum kultury i rekreacji, odbyła się międzynarodowa wystawa makiet kolejowych. Frank Tinius – znakomity niemiecki modelarz i główny organizator tej wystawy – zaprosił do udziału modelarzy z Niemiec, Holandii, Belgii, Francji, Szwajcarii i z Polski.
Jako Grupa Modelarska PMM H0 uczestniczyliśmy w berlińskiej imprezie drugi raz. Dwa lata temu (wystawa odbywa się w cyklu dwuletnim) z sukcesem zaprezentowaliśmy „Karnin Gorzowski”. W tym roku przyszła kolej na prezentację „Z Lewina Leskiego do Bożegopola Mazurskiego”. PMM-ową ekipę tworzyli: Małgorzata, Robert, Sebastian i Leszek. Makieta została przetransportowana służbowym samochodem Polskich Linii Kolejowych, rzecz jasna za zgodą Prezesa Zarządu PLK-i. Dlatego obok makiety stanął nie tylko roll-up PMM-u, ale także narodowego zarządcy linii kolejowych w Polsce. Nasze stanowisko wystawiennicze otrzymało numer 27 i było usytuowane w hali sportowej kompleksu FEZ. Makiety również były prezentowane w holu głównym budynku i na antresoli.
Wystawa trwała trzy dni. Piątek to – tradycyjnie – dzień, w którym odwiedzających było najmniej, ale poziom merytoryczny publiczności okazał się bardzo wysoki. W sobotę przez sale wystawiennicze przewinęły się prawdziwe tłumy. Wiele osób ściągnęła zapewne giełda modelarska, odbywająca się tylko w tym jednym dniu. Niedziela to dzień przeznaczony dla rodzin. W sumie – jak obliczył organizator – wystawę odwiedziło ponad 10 300 osób.
Na naszej makiecie ruch pociągów prowadzony był nieustannie. Co jakiś czas w Lewinie Wąskotorowym zjawiał się pociąg transporterowy i pokazywany był załadunek bądź rozładunek normalnotorowego wagonu na i z wąskotorowego transportera. Jeździliśmy, rzecz jasna, używając bezprzewodowych manetek, co umożliwiło sterowanie pociągami niejako „z drugiej linii”, czyli zza publiczności.
W sobotę odwiedzili nas koledzy z Gorzowa Wielkopolskiego: Tomasz z synami, Roman i Andrzej. Dla nich wyjazd do Berlina to przecież „rzut beretem”. Maksymilian (starszy syn Tomka) bardzo pomógł nam pełniąc obowiązki maszynisty. Mimo młodego wieku prowadził on pociągi i wykonywał manewry lepiej niż niejeden dorosły modelarz. Oczywiście przy makiecie od czasu do czasu słyszeliśmy język polski, bo na wystawie zjawili się także nasi rodacy mieszkający lub pracujący w Berlinie lub w okolicy.
W sobotni wieczór organizatorzy zaprosili wszystkich wystawców na wspólną kolację. Miło jest mieć znajomych modelarzy w różnych krajach Europy. Wymianie modelarskich doświadczeń nie przeszkadza nawet to, że na co dzień posługujemy się różnymi językami. Wspólne hobby przełamuje takie językowe bariery bez problemu.
Udało się nam oglądnąć, a nawet sfotografować i sfilmować prace współwystawców. Zdjęcia dołączamy do niniejszej relacji, zaś na filmowy reportaż trzeba będzie trochę poczekać. Często słyszeliśmy słowa uznania, a nawet zachwytu. Wielu oglądającym naszą prezentację podobał się model Ol-ki. Zwracano też uwagę na świetny efekt głębi stworzony przez nieco „rozmyte” tło. Dostrzeżono realizm w prowadzeniu ruchu pociągów i odtworzeniu elementów krajobrazu. W miarę naszych możliwości i lingwistycznych umiejętności odpowiadaliśmy na pytania. Wiele osób pytających znało język angielski, co bardzo ułatwiało komunikację.
W niedzielę 11 listopada – dzień naszego Święta Niepodległości – punktualnie o godzinie 12 ustawiliśmy na torze wszystkie wąskotorowe lokomotywy, przyozdobione miniaturowymi, biało-czerwonymi flagami. Przedefilowały one przez całą makietę przy dźwiękach polskiego hymnu. Tak, ku lekkiemu zdziwieniu publiczności – uczciliśmy setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. W tym dniu obsługa makiety do naszych firmowych koszulek miała przypięte biało-czerwone wstążki.
Również w niedzielę, przez prawie dwie godziny ekipa Bahn Welt TV filmował naszą makietę. Co zmontują z tego materiału – zobaczymy. Ta sama ekipa zarejestrowała również naszą świąteczną paradę lokomotyw.
Trzy dni minęły bardzo szybko. Chociaż codzienna, ośmiogodzinna prezentacja osłabia nieco siły fizyczne, to przebywając wraz z innymi modelarzami i ich modelami zawsze ładuje się hobbystyczne akumulatory. Nie inaczej było w Berlinie. Żegnaliśmy się przed odjazdem słowami: do zobaczenia na następnej wystawie. Już teraz myślimy o kolejnym międzynarodowym spotkaniu. Gdzie ono będzie? Z pewnością nieco dalej niż w Berlinie, ale o tym poinformujemy w stosownym czasie.Aha, przecież należałoby jeszcze napisać kilka zdań o zaprezentowanych makietach. Pokazano ich około trzydziestu. Były prezentacje małe, większe i bardzo duże. Makiety wielkoskalowe i miniaturowe Z-etki. O pracach mistrzów nie ma co pisać – oni zawsze pokazują modelarskie dzieła. Do tego grona z pewnością zaliczają się (obecni w tym roku w Berlinie) Rik Martens z Belgii, Michael Kohler ze Szwajcarii, Jan van Remmerden i grupa Spijkspoor z Holandii oraz niemieccy mistrzowie: Rainer Tielke, Alexander Lösch i Martin Hanisch. Ich makiety to niewielkie prace typu „telewizor”, ale można przy nich spędzić wiele godzin, gdyż szczegółowość wykonania tych makiet jest naprawdę imponująca. Rik ze swoją kopalnią granitu po raz kolejny potwierdził, że niewielu modelarzy w Europie jest mu w stanie dorównać. Duże makiety modułowe pokazały modelarskie kluby. Tam jakość wykonania elementów krajobrazu była znacznie gorsza, ale są to makiety wykonywane przez osoby o bardzo różnym doświadczeniu modelarskim i wieku, więc raczej należy je traktować jako „ćwiczebne” dla wielu adeptów modelarskiego rzemiosła. Nie zabrakło „tortów”, a wśród nich dwóch prac zespołu spod znaku Model4rail. Dzieci uwielbiają słodycze, więc to głównie one były zainteresowane takimi prezentacjami. Zwróciliśmy uwagę na kilka nieznanych nam dotąd prac. Należała do nich makieta, którą zbudował Dirk Becker z Halle. Osadzona w klimacie II epoki modelarskiej linia normalno-(H0) i wąskotorowa (H0m) z dawnych Prus Wschodnich. Wzrok przykuwały również nowe segmenty makiety w wielkości TTe, uzupełniające znany nam z wcześniejszych wystaw układ z promem kolejowym Wittow. Z nieukrywaną dumą możemy powiedzieć natomiast, że realistycznego ruchu taboru po makiecie większość modelarzy prezentujących swoje prace w berlińskim FEZ może się od nas, PMM-owiczów po prostu uczyć.