Tegoroczne, szesnaste już Dni Modelarstwa Kolejowego w Lahnstein zgromadziły wielu uczestników z kilku krajów Europy, w tym także i naszą PMM-ową ekipę, tym razem prezentującą „Żwirownię Roszków”.
Na miejsce ja i Adam dotarliśmy w piątkowe, wczesne popołudnie po całonocnej podróży samochodem, pokonawszy ponad 1000 km. Tam spotkaliśmy się z drugą częścią ekipy, czyli z Robertem i Leszkiem. Od razu zabraliśmy się za rozładunek i transport makiety na halę wystawową. Po kilkudziesięciu minutach i kilku kursach windą, cały sprzęt był na miejscu gotów do montażu. Po kolejnych dwóch godzinach makieta została ustawiona, połączona elektrycznie i przygotowana do sobotniej prezentacji. Udaliśmy się, więc, do siedziby klubu naszych gospodarzy, którą jest stara motowozownia, dawna hala do obsługi taboru kolejowego, którą przystosowano do potrzeb modelarzy kolejowych. Ogromna makieta wypełnia największą z sal. Tam zostaliśmy ugoszczeni kolacją i lokalnymi trunkami, a po krótkich rozmowach z innymi modelarzami udaliśmy się do hotelu.
Padliśmy zmęczeni przed godziną… dwudziestą.
W sobotę, wyspani jak nigdy, udaliśmy się na hotelowe śniadanie i około godziny 9 byliśmy już na hali wystawienniczej, aby uruchomić naszą prezentację i wypracować sobie pewien rytm pokazu.
Otwarcie dla publiki nastąpiło o 10 i już po kilku minutach tłum zalał wszystkie zakamarki sal wystawowych. Publiczność dosyć wnikliwie obserwowała ruch na naszej makiecie. Co kilka minut trafiał się ktoś, kto dopytywał o szczegóły. Wiele pytań dotyczyło taboru. Szczególnym zainteresowaniem cieszył się wspaniały model parowozu TKt3, w którym niemiecka publiczność z łatwością rozpoznawała „swoją” BR86, ale także inne modele zaciekawiły oglądających. Padło dużo pytań o kolory świateł na tarczach manewrowych: dlaczego Wasze semafory świecą na niebiesko? Pytano również gdzie się znajduje oryginał żwirowni.
Na całej wystawie było, jak co roku około 30 makiet kolejowych z kilku europejskich krajów, ale rzeczą, która zdecydowanie wyróżniała naszą prezentację, był ruch miniaturowych pociągów. Bywały momenty, w których równocześnie dwie lokomotywy prowadziły manewry, a trzecia wjeżdżała lub wyprowadzała gotowy skład. Oczywiście wszystko odbywało się przy właściwym dla ruchu manewrowego dostojnym, powolnym ruchu taboru.
Prezentacje innych modelarzy to głównie makiety krótkie, prezentacyjne (tzw. telewizory), niektóre wykonane z zegarmistrzowską drobiazgowością i detalami tak doskonałymi, że można się było długo przyglądać, ciągle czując niedosyt.
Oprócz prezentacji modelarskich dokonań znaczną część sal wystawowych zajęły stoiska handlowe. I tu zaskoczenie. Wydawać by się mogło, że starsze modele, wyprodukowane kilkanaście lat temu leżą już tylko na strychach lub w piwnicach. Otóż nie. Wiele z nich znalazło się tutaj, na giełdzie modelarskiej i to w imponujących ilościach. Obok nich oferowano na sprzedaż oczywiście także nowy tabor i przeróżne artykuły modelarskie – od zieleni, aż do elektryki.
Sobotni wieczór to tradycyjne spotkanie wszystkich wystawców w klubie, wspólna kolacja i oczywiście przemowa prezesa Gerharda Lehmkühlera z podziękowaniami dla poszczególnych modelarzy i wręczeniem pamiątkowych tabliczek. Po raucie pojechaliśmy jeszcze do Koblencji, na krótkie wieczorne zwiedzanie starej części miasta i zrobienie kilku zdjęć.
Niedziela to drugi i ostatni dzień wystawy, więc gdy tylko otwarły się drzwi, tłum znowu wlał się do sal wystawienniczych i ponownie bardzo chętnie, mimo pewnej bariery językowej (posługiwaliśmy się językiem angielskim) wdał się z nami w modelarsko-kolejowe dyskusje. Pomimo sporego oblężenia naszej prezentacji udało się każdemu z nas zwiedzić cały teren wystawy, a nawet zrobić sporo zdjęć i nagrać materiał do filmu, który niedługo ukaże się na naszym YouTube-owym kanale.
Po zamknięciu hali dla zwiedzających bardzo sprawnie udało się nam zdemontować i spakować do samochodu prezentację. Mogliśmy się zatem udać do hotelu na spoczynek. Robert z Leszkiem wyjechali z Lahnstein jeszcze w nocy, a ja z Adamem ruszyliśmy w drogę powrotną po poniedziałkowym śniadaniu.
Tak oto 16 Wystawa Modelarstwa Kolejowego w Lahnstein przeszła do historii, a my zadowoleni wróciliśmy do naszej codzienności, pełni nadziei, że zapewne znowu modelarze z Koblencji zaproszą nas na to wspaniałe wydarzenie, w tak przyjemne miejsce.